środa, 31 lipca 2013

Siedem.

Miałem ochotę zabić Harry'ego.
Nie dość, że byłem wykończony, miałem wszystkiego i wszystkich dość, to jeszcze odcięli mnie od jedzenia tym spotkaniem z fankami. Bo jak niby miałem się stąd wyrwać.? Zaraz by było, że olewam fanów dla jedzenia. Ale naprawdę mi już żołądek przywierał do kręgosłupa, a w brzuchu odezwała mi się jakaś orkiestra. I maskowałem wszystko sztucznym uśmiechem, kiwając głową jak jakiś debil i próbując udawać, że świetnie się bawię. A chciałem już po prostu wrócić do hotelu, zjeść coś i w końcu się położyć.
Ja wiem, spotkania z fanami to część moich obowiązków. Nie powiem, nawet da się je polubić. Te wszystkie laski piszczące na mój widok... Jestem tylko facetem, jak mógłbym przejść obok tego obojętnie. Ale to to już było ponad moje siły.
Autografy, zdjęcia, jakieś rozmowy... Było śmiesznie i w ogóle. W sumie niby nic nowego, a jednak zmęczenie po koncercie wygrywało. Nie miałem ochoty brać w tym wszystkim udziału.
A to wszystko wina Hazzy. Jak zwykle, myślał nie tą częścią ciała co powinien. Ta ruda na parkingu ewidentnie mu się spodobała i za wszelką cenę próbował zwrócić na siebie jej uwagę. Albo bardziej ją wkurzyć. Ale nawet jeśli to były sadomasochistyczne zapędy z jego strony, to ja musiałem teraz umierać powolną, głodową śmiercią...
Słowo daję, jak nie ruda, to ja zabiję gnoja. Przy najbliższej okazji.

- Zatrzymujemy was tylko... - jedyna nie-blondynka, której imienia nie pamiętałem odezwała się cicho. A ja miałem ochotę ją wyściskać za te słowa. Chciała już wyjść.! Nie, żeby rozmowa z nimi była nieprzyjemna, czy nudna, ale... NARESZCIE.! Dziewczyno, ja cię ozłocę... Jak tylko coś zjem.
- To nic, dla fanów przecież wszystko. - Liam jak zwykle okazał sympatię.
- Można nawet i głodować. - prychnąłem pod nosem, niestety trochę zbyt głośno. Natychmiast wszystkie pary oczu wbiły się we mnie.
- Bądź miły. - jednocześnie łokieć Zayna wylądował nagle w moich żebrach. Pomimo bólu wyszczerzyłem się natychmiast do dziewczyn. Chyba to kupiły, bo uśmiechnęły się w odpowiedzi.
- Jesteście już pewnie zmęczeni... - nie-blondynka jakby czytała mi w myślach. A ja obiecałem oddać jej wszystko, czego by sobie zażyczyła, widząc jak powoli się podnosi z kanapy. A w ślad za nią i reszta, ściskając w garści kartki z naszymi podpisami jak jakąś świętość. - Nie zatrzymujemy was dłużej.
- Już i tak dużo czasu wam zajęłyśmy.
- To czysta przyjemność. - Lou uśmiechnął się sympatycznie, po czym nastąpiła fala uścisków na pożegnanie. Dało się przeżyć.
- Dzięki za wszystko.
- Odprowadzę was. - Harry natychmiast się ożywił, doskakując do dziewczyn w kilku krokach. Jedną z nich, nie-blondynkę, objął ramieniem. Dziewczyna zzieleniała na twarzy, jakby znowu miała zemdleć, ale dzielnie trzymała się na nogach. - Chyba przyda wam się ochrona. - nawet, gdy Hazza posłał jej swój uśmiech numer pięć. - No wiecie, żeby twoja siostra was nie rozszarpała... - uśmiechnąłem się pod nosem, widząc entuzjazm na twarzy przyjaciela. A zaraz potem on i reszta zniknęli za drzwiami.
Gdy tylko tak się stało, rzuciłem się na fotel, jak na najwygodniejsze łóżko świata. Byłbym nawet gotów na nim zasnąć, gdyby nie to, że byłem zwinięty w jakieś chińskie osiem i jednocześnie głód odbierał mi zmysły. Poza tym, jak się okazało, nie tylko ja przyjąłem wolność optymistycznie.
- Jezuuu, jestem wykończony. - Lou natychmiast klapnął na podłogę i nie patrząc na nic, skrzyżował ręce za głową, ułożył się wygodnie i zamknął oczy.
- Nic nie mów. - Liam przyznał mu rację, siadając z westchnieniem ulgi na najbliższym krześle. - Zasypiam na stojąco.
- Możecie powiedzieć Harry'emu jak wróci, że od razu może się zabić. - wtrącił Zayn, rozwalając się na niewielkiej kanapie. - Oszczędzi mi zachodu.
- Nie widziałeś jak chłopak wychodził z siebie.? - Lou otworzył oczy i spojrzał rozbawiony na Malika. - Któraś mu się spodobała.
- Pewnie blondynka. - głos Zayna natychmiast rozpalił czerwoną lampkę w mojej głowie. Bo w zasadzie to jego wychodzenie z siebie na parkingu było zabawne... I zdecydowanie nie o blondynkę mu chodziło.
- Jak zawsze... - Liam przyznał Malikowi rację. I gdybym nie widział akcji na parkingu, też pewnie bym się zgodził.
- Czy on kiedykolwiek umawiał się z inną.? - Lou głośno się zastanawiał.
- Gość jest strasznie przewidywalny.
Nie bacząc na zmęczenie i idiotyczne jęki chłopaków, podniosłem tyłek z fotela i podszedłem do okna. Idealnie. Widok prosto na parking...
- Te, Niall, nie rzucaj się.! - zadrwił Zayn, widząc jak zbliżam się do okna z cierpiętniczą miną.
- My cię nadal kochamy... - Lou natychmiast dołączył w przesłodzonym tonem. Rzuciłem im tylko zirytowane spojrzenie.
- Zamknijcie się, debile. - uciszyłem ich, delikatnie otwierając okno. - Będę próbował podsłuchiwać. - szepnąłem, by ta ruda przypadkiem nie dosłyszała. I poprawiłem firankę, żeby ewentualnie się za nią schować. - Zgaś światło. - poinstruowałem nieokreślonego kogoś, a po uderzeniu czymś w ścianę pokój opanowała ciemność.
- A co.? - Lou złapał ton, w sekundę znajdując się obok mnie. Jak i Zayn, przez co utknąłem między nimi jak w jakimś imadle.
- Przestrzeń osobista... - westchnąłem, rozpychając się między nimi o trochę wolności.
- Co już tam zobaczyłeś.? - Zayn wychylił się przez parapet i zrobił znudzoną minę, gdy niczego znaczącego nie dostrzegł.
- Którą dokładnie Hazz będzie wyrywać, to chyba jasne. - Lou odpowiedział za mnie, z wypiekami na twarzy patrząc na parking. Jakby tam było cokolwiek innego poza rudą, opierającą się o swój samochód. Zayn tymczasem olał nudną sytuację i korzystając z otwartego okna, odpalił papierosa, zadymiając całe pomieszczenie. Dziwne, że Liam na to nie zareagował.
- Stawiam na blondynkę.
- Już to mówiłeś. - wtrącił Lou, zapominając o konspiracji. I nici z normalnego podglądania...
- Powtórzyć nie zaszkodzi. Zwłaszcza takim bezmózgom. - Zayn spojrzał przez ramię na Lou, który już po chwili mu odwinął, sięgając przez moje plecy. - Ał, idioto.! Kopnął cię ktoś kiedyś.?!
- Nie. - Lou odparł hardo.
- To zgłaszam się jako pierwszy.
- Możecie się przymknąć.? - wkurzyłem się, podnosząc głos. - Nic nie słychać.
- Bo nikt nic nie mówi. - zauważył Liam z końca pokoju.
- Nie wiadomo. Te krzyki wszystko zagłuszają. - zauważyłem, wytężając wzrok na parking. Nic nowego.
- A co, ruda ma gadać sama do siebie.? Nikogo poza nią tam nie ma... - Lou machnął lekceważąco dłonią w stronę parkingu.
- Zamknij się, bo cię... - zacząłem, ale głowa rudej nagle podniosła się do góry. - Cholera.!
Cała nasza trójka natychmiast rozpierzchła się po pokoju, zajmując miejsca jak najdalej od okna. Zapadła dziwaczna cisza, podczas której spojrzeliśmy z chłopakami po sobie. I natychmiast wybuchliśmy histerycznym śmiechem.
***

Czułam się jakbym wygrała milion w totka.
Chociaż nie wiem czy miliony na koncie byłyby przyjemniejsze od tego uczucia, które wypełniało mnie od środka, gdy zobaczyłam dzisiaj Harry'ego na scenie. Żywego. A potem na korytarzu. Żywego. A potem na parkingu. Żywego. A potem w tym niewielkim pokoiku, do którego nas zaprosił...
Jezu, spędziłam prawie cały wieczór w towarzystwie Harry'ego.! Tak po prostu sobie z nim rozmawiając, śmiejąc się z niego żartów, robiąc sobie z nim zdjęcia, słuchając jego głosu, patrząc na jego miny, obserwując jego gesty...
Że nie wspomnę o tym, że teraz szedł obok mnie, tak po prostu obejmując mnie za ramiona.
Matko, HARRY STYLES MNIE WŁAŚNIE OBEJMOWAŁ.!
Czułam ciepło jego ciała na swoim, raczyłam się jego bliskością, zapachem jego perfum, tembrem jego głosu... Wprawdzie nie rozumiałam co mówi, ale ważne było, że w ogóle się wypowiadał. Do mnie. Darlene Parker. Czy świat mógłby być piękniejszy...?
- Ile do cholery można czekać.? Podpisanie kilku skrawków papieru jest dla was aż tak zagmatwane.? Czy już zapominacie własnych nazwisk.? - no tak, mógłby. Gdyby tylko nie było na nim mojej siostry i jej wiecznego zrzędzenia...
- Zachowujesz się jak choleryczka. Uspokój się. - Harry zwrócił się do Lou, jednocześnie zrzucając swoje ramię z moich barków. A ja miałam ochotę piszczeć z rozpaczy... Ale nie ma tego złego... Nadal miałam go u swojego boku. Żywego Harry'ego Stylesa... Tak zabawnego, pełnego energii, uśmiechającego się delikatnie, pachnącego tak strasznie przyjemnie...
- Wiesz gdzie ja mam twoje rady.?
- Wyobrażam sobie. - Harry zbliżył się do Lou i wyszczerzył się dwuznacznie, przez co o mały włos nie zakrztusiłam się własną śliną. Nie mówcie, że on właśnie... do mojej siostry.?!
- Yyyym, to ten... - natychmiast zwróciłam na siebie ogólną uwagę, rzucając Juls i Suz spanikowane spojrzenia. Dziewczyny natychmiast je zrozumiały, niepostrzeżenie przenosząc wzrok na Harry'ego. I ja poszłam w ich ślady, maskując niepokój za sztucznym uśmiechem. - Skoro już jedziemy...
- Sorry za kłopoty. - Juls dokończyła za mnie, czym skupiła uwagę Harry'ego. Wprawdzie na sobie, ale przynajmniej nie patrzył na Lou.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się tylko przesłodko, ujawniając tym samym urocze dołeczki w policzkach.
- I dzięki za wszystko. - rzuciłam przytomnie, odwzajemniając jego gest. I modląc się w duchu, by na mnie spojrzał.
- Wsiadać. - moja siostra jednak musiała pozatruwać mi życie, w takiej chwili skupiając na sobie ogólną uwagę. Aż westchnęłam z irytacji, posyłając jej odpowiednie spojrzenie. Kiedy jednak znów wróciłam wzrokiem na Harry'ego...
- Na razie. - wszelkie wątpliwości uszły ze mnie, gdy chłopak zignorował moją siostrę i znowu się uśmiechnął. Wprost do mnie.
Tak, mogłam już umierać...
***

Odprowadzałam gówniary wzrokiem, sprawdzając, czy aby na pewno wszystkie pakują się do samochodu. Na szczęście żadna nie miała ochoty by uciekać, gdyż już po chwili wszystkie grzecznie siedziały na tylnym siedzeniu. I wszystkie wpatrywały się przez otwarte w gogusia, jak w jakieś bóstwo. Dosłownie chłonęły każdą chwilę z nim spędzoną. A jemu najwyraźniej sprawiało to przyjemność, gdyż bezceremonialnie pomachał do nich i uśmiechnął się idiotycznie.
- Ty wiesz, że moja siostra ma piętnaście lat.? - zniżyłam głos do szeptu, uważając, by Darlene nie usłyszała moich słów. Jednocześnie korzystając z tego, że znajdowałam się jakiś metr przed nim, spojrzałam na tego polokowanego idiotę ostro, żeby wiedział, że ze mną nie ma żartów. Co chyba nie wyszło zbyt przekonująco, gdyż musiałam delikatnie zadrzeć głowę... Cholera, ten idiota był wyższy ode mnie.! I to o dobre dziesięć centymetrów. A ja nie byłam przyzwyczajona do takich różnic. Dosłownie poczułam się jak jakiś krasnal.
- Każdy miał kiedyś piętnaście lat, nie rozumiem co ci w tym przeszkadza. - goguś natychmiast przestał się szczerzyć, zaszczycając mnie całą swoją uwagą. Łącznie z tym swoim trawiastym spojrzeniem, rzuconym mi dumnie z góry. Które było tak przepełnione arogancją, że aż za samo to miałam ochotę rąbnąć jego głową o beton.
- Teraz zacznie sobie wyobrażać nie-wiadomo-co. - zacisnęłam jednak szczękę, przez co zaczęłam cedzić słowa. Ale dobrze, niech wie, że wzrostem mnie nie wystraszy. - A ja będę musiała tego słuchać.
- Przestań myśleć tylko o sobie. - stwierdził poważnie, wkurzając mnie tym do cna. Aż się zagotowałam ze złości.
- Ja myślę tylko o sobie, ja.? - natychmiast podniosłam głos, irytując się tą bezsensowną uwagą. - Przywiozłam ją tutaj, czekałam, znosiłam twoją obecność, żeby moja siostra mogła sobie z wami poprzeprowadzać jakieś durne dyskusje i ja jestem egoistką, tak.? - wyliczałam na palcach, po czym wskazałam teatralnie na siebie. Co polokowany obserwował z zadziwiającym spokojem, obserwując moje poczynania z delikatnym politowaniem.
- Albo po prostu jesteś zazdrosna. - wypalił ni z tego, ni z owego, szczerząc się przy tym jak debil. A jakby tego było mało, nachylił się ku mnie, jeszcze bardziej zmniejszając i tak niewielki dystans między nami.
- Zanim zaczniesz kogoś wyzywać od egoistów, zastanów się najpierw nad sobą. - zignorowałam jego ostatnią wypowiedź i syknęłam ostro, pozostając dumnie na miejscu, chociaż miałam wielką ochotę się odsunąć. Ale niech ten pajac sobie nie myśli, że się go boję.!
- A co, coś ze mną nie tak.? - wskazał na siebie, marszcząc przy tym brwi, zupełnie jakby naprawdę uważał, że jest jakiś idealny. Aż chciałam mu wytłumaczyć jak bardzo się myli...
- Serio.?  Mam wymieniać.? - pisnęłam bojowym tonem, gasząc tym samym jego pełną wyższości minę. Którą zastąpił jakiś grymas niezadowolenia.
- Zaczynam się zastanawiać jak Darlene z tobą wytrzymuje...
- Nie masz własnych problemów.? O, jakie to urocze... - zironizowałam, czując przemożną ochotę przywalenia mu w ten wielgachny nochal. Już nawet zacisnęłam pięści.
- Lou, już ci się nie spieszy.? - nim zdążyłam chociażby podnieść rękę, głos Darlene skutecznie zniweczył moje plany. Automatycznie odwróciłam głowę w jej kierunku, a widząc jej pełne zazdrości spojrzenie poczułam się jak ostatni zdrajca. Wolałam nawet nie myśleć jak Darlene odebrała moje rozmowy z tym palantem i jak bardzo będzie mnie za nie prześladować. Westchnęłam więc tylko i opuszczając na chwilę głowę, z powrotem spojrzałam złośliwie na polokowanego.
- Nic nie mów. - syknęłam, widząc na jego twarzy chęć do wypowiedzi. Ale zignorowałam ją, odwracając się na pięcie i dumnie krocząc w stronę samochodu.
***

Powiedzieć, że nie podobała mi się ta rozmowa Harry'ego z Lou to za mało. Ja po prostu byłam wściekła.!
Miałam ochotę ją strzelić, że w ogóle śmiała odezwać się do MOJEGO Harry'ego. MOJEGO. I to jeszcze w tak bliskiej odległości...
Czy ona nie miała własnego faceta, przepraszam bardzo.?! Mogłaby się nim porządnie zająć, zamiast wdawać się w kłótnie z MOIM Harry'm.
Jezu...
A jeśli ona mu coś nagadała.?
Spojrzałam na Harry'ego, który stał w niedalekiej odległości od samochodu, uważnie na niego patrząc. Dłonie luźno schował w kieszeniach swoich rurek, przez co jego sylwetka nieco się zgarbiła, ale nadal wyglądała jak milion dolarów...
Nigdy nie sądziłam, że ktoś może być w ogóle idealny. A tu proszę... Miałam ideał na żywo. I mogłam się na niego patrzeć i patrzeć...

- No serio.?! - wściekły głos siostry przywrócił mnie do rzeczywistości. Rozejrzałam się nieprzytomnie wokoło, dostrzegając, że jeszcze nie ruszyliśmy z parkingu. Tylko dlaczego.? No tak, kilka prób odpalenia silnika, który nieustannie gasł, utwierdził mnie w przekonaniu, że mechanika odmówiła posłuszeństwa.  - Ja pieprzę... - Lou walnęła obiema dłońmi o kierownicę, po czym spróbowała jeszcze raz. Nic z tego.
- Kłopoty z autem.? - Harry nagle znalazł się przy drzwiach kierowcy, a ja tylko obserwowałam jak opiera prawą dłoń o dach samochodu i nachyla się, by zajrzeć przez otwarte okno do wnętrza samochodu. A jego grzywka w fantastyczny sposób opada mu na czoło...
- Mówiłam, NIC NIE MÓW.! - Lou wydarła się donośnie, gwałtownie otwierając drzwi. Harry odskoczył dosłownie w ostatnim  momencie.
- Ja ci tylko oferuję pomoc. - uniósł dłonie w obronnym geście, gdy Lou zmierzając wściekle przed siebie, o mało go nie stratowała. - Zadzwonić po jakiegoś mechanika.? - zapytał spokojnie, obserwując uważnie moją siostrę.
- A co ja jestem.? - nawet nie zaszczycając go jednym spojrzeniem, przeszła na przód auta, po czym z zaciętą miną podniosła jego klapę i tym samym straciłam ją z oczu. - Myślisz, że własnego auta nie potrafię naprawić.?
- Chciałbym to zobaczyć. - mimo wszystko chcąc kontrolować sytuację, spojrzałam na Harry'ego, który stał teraz z założonymi rękoma i gapił się na Lou.
No na serio.?!
- To patrz. - siostra oznajmiła wyniośle, po czym wychyliła się zza maski, spoglądając wprost na mnie. - Darlene, odpal mi auto.
- Co.? - zmarszczyłam brwi, nie do końca pojmując obrót sytuacji. Poza tym, Harry właśnie na mnie patrzył. Ewidentnie to czułam...
- Odpal mi auto. - Lou ponowiła prośbę, nawet przyjaznym tonem. Ale nie ma głupich... - Muszę zobaczyć co nie łączy.
- Dobrze wiesz, że się na tym nie znam. - warknęłam, zakładając ręce na piersi i odkręcając dumnie głowę. O, niech się nie spodziewa, że jeszcze będę jej pomagać.!
- Któraś z was.? - Lou zwróciła się do moich przyjaciółek, które zgodnie pokręciły głowami. - Ja pieprzę... - wzniosła oczy ku niebu, po czym przeniosła wzrok na Harry'ego. - Ty... Skoro już się tu kręcisz...
- Magiczne słowo.
- Proszę. - siostra mruknęła wymuszenie i bardzo nieprzyjaźnie, patrząc na chłopaka z wściekłością. Ale to go nie zraziło...
- Widzisz jak ładnie.? - uśmiechnął się tylko, podchodząc do samochodu i stanowczym gestem otwierając jego drzwi. Po czym zgrabnie wsiadł do środka.
- Nie gadaj. Odpalaj auto. - Lou z wściekłą miną z powrotem schowała się za klapą. A ja, oniemiała, miałam okazję oglądać jak Harry Styles siedząc w samochodzie mojej siostry tak zwyczajnie go odpala... I tak zwyczajnie mu się udaje.
***

- No proszę, to się nazywa mistrz kierownicy. - pełen dumy głos polokowanego wzbudził kolejne fale nienawiści w mim ciele. Dlatego też nie chciałam na niego patrzeć, chowając się całym ciałem za klapą. I wyrzucałam z głowy myśl, że ten cały Harry siedzi właśnie w moim kochanym samochodzie... - Jesteś pewna, że znasz się na samochodach.? - sądząc po odgłosach, na szczęście już się z niego usunął. Aż odetchnęłam z ulgą...
- Poruszałam kabelkami, to odpalił. - z hukiem zamknęłam maskę samochodu, skrycie marząc, by pod blachą znalazła się głowa tego pajaca. - Żadna w tym twoja zasługa. - ominęłam auto, przechodząc obok polokowanego i rzucając mu odpowiednio zirytowane spojrzenie.
- Naprawdę.? - zdziwił się szczerze, jakoś tak mimowolnie schodząc mi z drogi. Ale oprzeć się o mój samochód tymi swoimi grabiami to oczywiście musiał... I jak ja moje autko teraz doczyszczę.?! - Skutecznie uruchomiłem ten twój samochód, to się nazywa nic.?
- Okej, dziękuję ci bardzo. Bez ciebie po prostu nie dałabym rady. Twoja pomoc jest nieoceniona. Jestem ci wdzięczna do końca swoich dni. - ironizowałam przesłodzonym tonem, jednocześnie zajmując miejsce za kierownicą. A na koniec przewróciłam znacząco oczami, spoglądając w górę, na tego idiotę. - Wystarczająco podbudowało to twoje wyrośnięte męskie ego.?
- A żebyś wiedziała. - kiwnął głową, po czym nagle odskoczył z niezadowoloną miną, kiedy zamykane przeze mnie drzwi przypadkiem drasnęły jego dłoń. - Tak trudno u ciebie z ludzkimi odruchami.?! - zmarszczył czoło, wymachując przed sobą ręką. - Ucięłabyś mi palce.
- Nie pchaj łap, gdzie nie powinieneś. - mruknęłam z wyższością, kompletnie nie przejmując się jego piskami bólu. - Nie myśl, że skoro jesteś wielką gwiazdą to wszystko ci wolno. I radziłabym ci odejść, bo zaraz ruszam. Nie będę patrzeć czy przejadę ci po palcach, czy też nie.
- Do zobaczenia. - goguś, nadal wymachując dłonią przed sobą posłusznie odsunął się o kilka kroków, kiwając głową na tylne siedzenie.
- Mam nadzieję, że nie. - mruknęłam pod nosem, przewracając oczami. I nie obchodziło mnie czy ktoś to usłyszał, czy nie. Miałam po prostu ochotę stąd odjechać... Już nawet zmieniałam biegi, by spokojnie się stąd usunąć wraz z całym inwentarzem, kiedy polokowana głowa tego idioty ponownie pojawiła się w moim oknie.
- Jeszcze jedno. - zwrócił się do tych z tyłu, całkowicie ignorując moją osobę. I absolutnie nie miałam ochoty płakać z tego powodu... - Zostajemy tu do jutra. Chcemy zorganizować małą imprezkę. - oznajmił, ni z tego, ni z owego, przenosząc swój pełen wyzwania wzrok na mnie. Ohoooo, no pięknie... - Macie ochotę wpaść.? - wypalił w końcu, powracając spojrzeniem na tył. I nim się zdążyłam odezwać, samochód zasypały entuzjastyczne piski i potwierdzenia przyjścia. Ignorując je jak tylko można, westchnęłam głęboko, zaciskając jak najmocniej dłonie na kierownicy. A licząc powoli do dziesięciu przegapiłam zawał siostry, kiedy Harry poprosił ją o numer w celu ustalenia szczegółów. Ale kij z tym... On to zrobił cholera specjalnie.! Tylko i wyłącznie żeby mnie wkurzyć. To było wypisane na tej jego wrednej gębie z tymi babskimi dołkami w policzkach...
- To do zobaczenia jutro. - jakby tego było mało, zaszczebiotał tym swoim przesłodzonym głosikiem, odsuwając się o kilka kroków. Po czym tak po prostu mrugnął okiem i to wcale niekoniecznie do Darlene. Co tylko jeszcze bardziej mnie rozsierdziło...
- Nie zdziwcie się, jak jutro przeczytacie, że Harry Styles miał tragiczny wypadek. - zagrzmiałam wrednie, nareszcie wyjeżdżając z parkingu. I całą siłą woli powstrzymywałam ochotę, by nie wrzucić wstecznego i zrealizować swoją groźbę na ich oczach...


***
Zgodnie z życzeniem - perspektywa Nialla xx. Nie powiem, o wiele lepiej pisało mi się ją pisało, jeśli oczywiście porównywać to do Harry'ego z Piekarni... Ale mam wrażenie, że całkiem niegłupio wyszło... xx. Dobra, to było mało skromne, ale tak czuję xx. A Wy jak myślicie.? Jestem szalenie ciekawa Waszych opinii, gdyż męskie perspektywy to dla mnie pierwszyzna... W zasadzie tak jak i te 'kłótniowe' relacje, więc mogę tylko mieć nadzieję, że wyszły wystarczająco zabawnie xx. Jak sądzicie.? xx
Co do reszty - strasznie przepraszam, że tak bardzo się to w czasie przeciągnęło. Ale jakoś tak miałam rękę do Piekarni, więc postanowiłam to wykorzystać. Oczywiście nie zapominam o tym opowiadaniu i nie zamierzam go traktować po macoszemu... Będę pisać przy wolnej chwili i wenie xx. Tak jak i inne xx.
No to ten... Dziękuję Wam, że czekacie, że nie narzekacie i że jesteście xx. Bez Was nie chciałoby mi się pewnie nawet palcem kiwnąć i nic bym pewnie nie napisała xx.

KOCHAM WAS.! ;*
PS: To nad czyją perspektywą mam teraz popracować...? xx.

20 komentarzy:

  1. Jeju, jeju, jejuuuu! To już drugie Twoje opowiadanie, które zaczęłam czytać ;d I jest równie dobre, co Piekarnia, chociaż zupełnie inaczej napisane! Normalnie, nie wierzę, że można pisać tak długie rozdziały i nikogo nie zanudzać, jesteś mistrzem ;d
    Co do rozdziału, bardzo podoba mi się perspektywa Nialla, świetnie opisana, ukazująca wszystkie cechy naszego Blondaska ;p Mam nadzieję, że będzie się pojawiała częściej, gdyż z tego co widzę, zapowiada się niezła znajomość ;p Tak sobie pomyślałam, że może by tak dowiedzieć się też co Hazza ma w główce? Podejrzewam, że wiele rzeczy mu tam chodzi. I to jego zachowanie... Dla mnie świetne opisane. Zastanawiam się jak uda mu się dotrzeć do Lou, skoro ona taka zbuntowana.... Chociaż czuję, że kwestią czasu jest, aż umówi się z Harrym, w końcu ostatecznie chyba nie będzie w stanie mu się oprzeć, prawda? ;d Ciekawe też jak na to wszystko zareaguje Darlene... :)
    Hmmm, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ta imprezka, jak to Harry określił, może być naprawdę ciekawa. Chociaż znając Ciebie, Twoje pomysły (po Piekarni troszeczkę już wiem ;d), to na pewno będzie warta uwagi lektura ;d
    Ojej, ale Ci tu się rozpisałam, pewnie bez większego sensu, jak to ja, ale musiałam, mam w sobie tyle emocji, że nie jestem w stanie ich ująć w słowa. Pozdrawiam i życzę weny oraz jak najszybszego rozdziału, ponieważ umieram tutaj z ciekawości! :*

    Paula xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę jest inaczej napisana.? ufff xx. myślałam, że po tych wywodach Lou nie potrafię pisać innym stylem, a tu proszę... nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawiłaś mi tą uwagą xx.
      ja piszę długie rozdziały.? jesteś jedyną osobą, która nie narzeka, że są za krótkie xx. już Cię po prostu uwielbiam xx.
      oh, i jestem szalenie zadowolona, że perspektywa Nialla przypadła Ci do gustu. nigdy nie wiem jak "myśleć" facetem, więc to zawsze dla mnie wyzwanie. dobrze, że wychodzę z tego cało xx.
      mówisz Hazza... a z nim to mam problem. ale niech będzie, kiedyś spróbuję xx. co on ma w głowie.? siano z pewnością xx. to dziwny człowiek, za nim nie nadążysz xx. czy uda mu się jakoś dotrzeć do Lou... no zobaczymy. miejmy nadzieję, że wcześniej Darlene nie zadźga swojej siostry z zazdrości xx.
      hm, no ja też nie mogę doczekać się imprezki... ciekawi mnie tylko jak Darlene się tam dostanie, bo coś wątpię, że Lou będzie chciała jej już wozić... się okaże xx.
      dziękuję za wszystkie miłe słowa. jak dla mnie, możesz się tak rozpisywać cały czas xx. pokochałam Twoje komentarze xx.
      pozdrawiam.! xx

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział! Perspektywa Niall'a bardzo mi się podoba. Jak zwykle był głodny właściwie to czy jest moment kiedy nie jest głodny? Wątpię i wiem, ze jest mało momentów kiedy nie je... I apropo tej kolejnej perspektywy to ta Niall'a nie jest zła może po prostu będzie kontynuowała jego a takto czasami dodawać czyjąś? Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, zauważyłam, że w większości opowiadań Niall jest groteskowym głodomorem xx. jestem gotowa trochę to zmienić... ale nie bój się, nadal będzie dużo jeść xx. nie będziemy go głodzić xx.
      Ty nie przesadzasz.? mam ciągle pisać Niallem.? nie dam rady, siostro.! ja wolę jednak pisać dziewczynami, to o wiele mi bliższe... ale pomyślę nad czym czy jeszcze gdzieś tu Nialla wrzucić xx.
      pozdrawiam.! xx

      Usuń
  3. Perspektywa Niall'a była wręcz cudowna, a wszystkie te małe kłótnie bardzo zabawne :) Nie mogę poradzić nic na to, że nieprzerwanie jestem #TeamLou i mam nieodparte wrażenie, że to się już nigdy nie zmieni...
    Co do życzeń co do nowej perspektywy, to nie obraziłabym się za Harry'ego ;) Mam ochotę przekonać się co tam siedzi w tej jego pokręconej łepetynie ;)

    Życzę weny i mnóstwo czasu na pisanie :)
    Całusy :*
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh, dziękuję Ci bardzo za miłe słowa xx. zawsze jestem niepewna co d nowości, a takową jej pisanina z perspektywy faceta. ale chyba mi się udało xx.
      #TeamLou... no okej xx. cieszę się, że ta opryskliwa dziewczyna ma swoich zwolenników xx. chociaż szczerze się tego nie spodziewałam xx.
      mówisz Harry... okej, zobaczymy co da się zrobić xx. nie twierdzę, że z łatwością uda mi się w niego wejść... jak to zabrzmiało... ale spróbuję xx.
      pozdrawiam.! xx.

      Usuń
  4. Cudowny rozdział. fjdfyhfghthng No naprawdę!
    perspektywa Nialla mnie trochę zdziwiła. Nie spodziewałam się tego. Nie chodzi tu o styl, w jakim opisałaś jego myśli tylko o same myśli. Tak jakby te fanki i sława to było z przymusu.No fakt jak człowiek jest głodny to i zły, ale żeby aż tak? :) No i wiadomo. Harry się zakochał! ( ok, może za mocne słowo) No ale ten jego 'podryw' to raczej nie działa. Hhahahaha
    Mam nadzieję że ta impreza się uda i Lou wreszcie polubi Harrego.
    Szybko dodawaj następny rozdział!
    Życzę weny i czasu na pisanie i w tym i w drugim opowiadaniu.

    Pozdrawiam Aniaa. (foreverhungry <3 ) nie zalogowałam się ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niall kocha fanki, ale jak człowiek zmęczony i głodny to nie myśli racjonalnie xx. pomyśl, biegasz po scenie, produkujesz się, śpiewasz, wygłupiasz. po tym wszystkim chcesz iść tylko do łóżka (pójść spać rzecz jasna xx.) a tu Harry przyprowadza fanki... Niall jest tylko człowiekiem, pisałam tak, jak sama bym się czuła na jego miejscu xx. poza tym, to był jednorazowy wybryk. przy mniejszym zmęczeniu będzie milszy xx. mam nadzieję xx.
      Harry się zakochał.? ojjjj, no nie wiem xx. nawet zauroczenie brzmi mocno xx. poza tym, jeszcze nie wiadomo co on sobie myśli. na razie znamy tylko spostrzeżenia Nialla na ten temat xx. wszystko okaże się dopiero w przyszłości, jak to było z tym 'podrywem' Harry'ego xx.
      buziaki xx.

      Usuń
  5. Nominował cię do The Versatile Blogger
    Więcej informacji u mnie na blogu: http://i-love-a-word-so-many-feelings.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tutaj nie dawno i od razu wszystko przeczytałam. Piszesz cudownie masz świetny styl a co najważniejsze fabuła strasznie wciąga ;)
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. dodasz opcję obserwowania tego bloga? ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojjj, coś niby dodałam, ale nie wiem czy o to konkretnie Ci chodziło xx. technika to dla mnie czarna magia xx.
      buziaki xx.

      Usuń
  8. Niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadanie i muszę przyznać, że jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Ciekawa historia i orginalni bohaterowie. Jak na razie najbardziej polubiłam Lou. Mam wrażenie, że pod tą maską buntu kryje się wrażliwa dziewczyna... Są to tylko moje przemyślenia. Nie mogę się doczekać tego, co będzie dziać się dalej. Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, jakież miłe słowa xx. aż się normalnie zarumieniłam, co w teraźniejszym przypadku, gdy słońce mnie dopiekło, jest nie lada osiągnięciem xx.
      mówisz Lou... no dziewczyna ma coś w sobie. czy akurat wrażliwość... to się okaże. jak na razie w mej głowie nie przedstawia się jako okaz wrażliwości xx. no ale zobaczymy xx.
      co będzie dalej.? hm, ja sama jeszcze nie wiem xx. więc to nie jest takie proste jak się wydaje... ale cierpliwość trzeba ćwiczyć, więc...
      buziaki xx.

      Usuń
  9. Czy to dziwne, że nadal nie ogarniam, o co chodzi z tym "zostawianiem sznurówek"? ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejuuuuu, no. każdy mi to pytanie zadaje xx. czy to nie jest tak, że link powinien się wyróżniać.? no właśnie mój się wyróżnia xx. a jeśli wchodzić w szczegóły, gdy jeszcze chodziłam do szkoły, ciągle ktoś się przywalał do moich sznurówek. bo były takie fajne, zielone xx. więc te zostawianie sznurówek to tak jakby mój stały tekst xx. poza tym nigdy nie wiadomo czy Zayn, Niall lub Harry nie przywali się do sznurówek Louise... więc wiesz... mam nadzieję, że to wystarczająco zaspokoiło Twoją ciekawość xx.
      buziaki xx.

      Usuń
    2. Powiedzmy, że zaspokoiło. ;) Ale to nie moja wina, że wymyśliłaś taki pokręcony adres, więc mi tu nie narzekaj. xx
      Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. ;*

      Usuń
  10. dziękuję bardzo za nominację xx.

    OdpowiedzUsuń