Typowy piątkowy
wieczór.
I znowu tak
samo. Znowu dałam się złapać jak jakiś szczyl. Znowu, by chronić Scotta. Znowu
mi się to udało i znowu wpakowałam się przez to w niezłe bagno. A dokładniej
rzecz ujmując, w aresztowanie. Kolejne, niezliczone. Za wandalizm, zakłócanie
porządku i bla, bla, bla. Kto by tam to wszystko spamiętał. Albo inaczej: kto
by tego w ogóle słuchał...
Ja bynajmniej
nie słuchałam. Zawsze potrafiłam się wyłączyć, kiedy kolejny facet w tym
idiotycznie czarnym mundurze wyliczał mi moje kolejne przewinienia, grożąc, że
jak tak dalej pójdzie, to w końcu mnie zamkną. I co.? Obiecanki cacanki,
jeszcze dotąd mnie nie zamknęli.
I zamiast na
dołek jak zwykle skierowali mnie do tego korytarzyka, który w moim mniemaniu
nazywał się "SPACERNIAKIEM IDIOTÓW", gdzie miałam czekać na komisarza
Sheffield'a. A mówiąc bardziej przystępnie, spoko faceta, który nie grymasił mi
nad uchem nad kolejnym aresztowaniem, jako sąsiad odwoził mnie do domu, po czym
spędzał długie godziny na rozmowie "wychowawczej" z moim ojcem, który
radził się jakby mnie tu móc wyprostować. Jakby dało w ogóle radę...
Ale tym razem
sytuacja przebiegła szablonowo. Wiec, przyjazd policji, rozróby, aresztowania,
ucieczki (tak, znowu ten tchórz speniał, przez co mnie pięknie dopadli. Facet
kurczę...), moje aresztowanie, na posterunek, zeznanie, półgodzinna odsiadka w
korytarzu, aż Sheffield skończy zmianę... I tym sposobem wylądowałam tu, w
niebieskim Volvo, które sunęło powoli przed siebie, wydając przy tym
niezidentyfikowanie podejrzane dźwięki, obok starszego, grubszego pana z siwym
wąsem. Typowe zakończenie piątkowej randki ze Scottem. Jak to się mówiło, moim
facetem.
Zastanawiam się
tylko jak długo jeszcze...
- Jesteśmy. -
przyjemny głos wyrwał mnie z morderczych rozmyślań. Nieobecnie spojrzałam w
prawo, ku źródłowi dźwięku i automatyczni się uspokoiłam. Widok tego puchatego,
miłego starszego pana z wąsem i w okularkach działał na mnie dziwnie
przyjemnie. Może dlatego, ze facet przypominał mi świętego Mikołaja.? Słowo
daję, dotąd zastanawiam się czy zimą nie jeździ do pracy w czerwonym kubraczku,
w zaprzęgu reniferów. - Dzisiaj jesteś jakoś dziwnie mało gadatliwa... -
stwierdził Sheffield, gdy orientując się w jego słowach, zaczęłam odpinać pas.
- Myślę jak
wykastrować Scotta i nie dać się za to złapać. - syknęłam, szarpiąc się z
głupim pasem, który nie chciał mnie uwolnić. Słowo daję, jeszcze moment, a
wynalazłabym skądś nóż i ucięłabym czarny materiał. Ale na szczęście i bez tego
udało mi się uwolnić i wreszcie wyjść z auta.
- Po pierwsze,
nie powinnaś przyznawać się do tego policjantowi. - Sheffield mrugnął do mnie
przyjaźnie, gdy idąc w stronę domu zrównał ze mną krok. Swoją drogą, ma facet
kondycję... Generalnie lubiłam szybko chodzić, a ten wcale nie odstawał... I
tym sposobem znaleźliśmy się przy drzwiach. I nawet nie trzeba było dzwonić,
otworzyły się natychmiast, jakby za pomocą jakiegoś czujnika. Albo przynajmniej
rąk tatusia, który to z całym swoim zrezygnowaniem stał właśnie przede mną,
patrząc to na mnie, to na Sheffield'a. Mimowolnie wyszczerzyłam zęby w
uśmiechu.
- Co znowu.? -
ojczulek zignorował mój przypływ radości, wzdychając jedynie ciężko.
- Ratowałam
rekiny. - wzruszyłam ramionami, wchodząc do domu i zdejmując płaszcz, jak przystało
na grzeczne dziecko, wieszając go na odpowiednie miejsce.
- Na górę. -
ojczulek westchnął jedynie, nie mając już na mnie siły. Dlatego postanowiłam
uniknąć jakichś głupich dyskusji, bez słowa po prostu kierując się do swojego
pokoju. I idąc po schodach usłyszałam jedynie:
- Ben, chcesz
herbaty.?
Tak, typowy
piątkowy wieczór...
***
Typowy piątkowy
wieczór.
I znowu tak
samo. Znowu oglądanie jakiegoś głupiego filmu z ojcem. Znowu ukradkiem wysyłane
SMS'y do dziewczyn, by sprawdzić czy Harry przez ten czas nie został
sfotografowany z jakąś blond pięknością. Znowu irytacja zalewająca mój mózg na
myśl o Harry'm z jakąś blondyną. Znowu myśli o tym jak to fajnie byłoby się
umówić z nim na jakąś fajną randkę. I znowu nagłe wtargnięcie w moje marzenia przez
Louise i starego Sheffield'a.
Ehhh, brak słów
po prostu, brak słów.
Nie zwracając
nawet uwagi na rozmowę w korytarzu, gdy tata otwierał drzwi, ruszyłam na górę,
do swojego pokoju. By zalec na łóżku, włączyć jakąś piosenkę chłopaków,
poesemesować z dziewczynami, uciec w marzenia i ramiona Harry'ego.
Taaak, jak to
fajnie byłoby być z nim, gdzieś nad jeziorem, przy pikniku, z jakąś romantyczną
muzyką w tle i...
- Co, kolejny
wieczorek przy plakatach.? - Lou nie odrzuciła okazji, by się ze mnie
ponabijać. I przy okazji brutalnie wyrwać z marzeń.
Automatycznie
rzuciłam jej poirytowane spojrzenie. I zobaczyłam, że tak samo jak zawsze, z
całą tą swoją ironią stanęła w progu mojego pokoju, opierając się o futrynę
drzwi. I rzucając te swoje pełne politowania spojrzenia na plakaty zdobiące
moje zielone ściany.
- A mówił ci
ktoś, że trzeba szanować czyjąś prywatność.? - prychnęłam w jej kierunku, nie
mając sił już słuchać jej narzekań.
- To zamykaj
drzwi. - Lou przewróciła oczami, wycofując się z mojego pokoju. - I wyłącz ten
jazgot.! - krzyknęła jeszcze z korytarza. A ja wywalając język ku drzwiom,
przekornie jeszcze podgłośniłam, zatapiając się w kolejnych, spokojnych nutach
"Moments". I znowu odpływając gdzieś do Harry'ego...
Tak, typowy
piątkowy wieczór...
***
Eeeem. Dwie siostry, dosyć różne siostry. Jeden, typowy, piątkowy wieczór. I chłopaki w tle. Prolog do takiego banalno-romantyczno-przewidywalnego opowiadanka. Ale... cóż poradzić, przyszedł pomysł do głowy, "Zakochana złośnica" zrobiła swoje, a więc zasiadłam przed tym komputerem i zaczęłam pisać... Jak mi wyszło... Cóż, pozostawiam waszej ocenie. Z góry dziękuję za każde wejście i ewentualny komentarz :)
tt: @Lou_ise_3
gg: 2553527
Wow ;) jestem pod wrazeniem na prawdę dobrze piszesz. Fajnie budujesz napięcie. Polecam Cię na moim blogu i licze na rewanż ;) A i życzę Ci żebyś szybko zdobyła czytelników i żeby wena Cię nie opuszczała.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńProlog jest świetny.
Życzę weny :D
my-judgement-is-clouded-1d.blogspot.com
dziękuję, dziękuję :)
Usuńhmmmmm... zapowiada się interesujące coś :D dwie różne siostry... jedna z ciemnej strony mocy, druga jednorożce i te sprawy... lubię to xD
OdpowiedzUsuńw każdym razie mi się podoooba baardzooo (no bo Twoje), czekam na rozwój akcji i mam pytanko: One Direction się pojawią? :)
czekam na następny ;3
kocham xoxoxo
@chocolate_tommo
http://country-life-1d.blogspot.com/
"ciemna strona mocy" ahahahaha, tym mnie rozwaliłaś :). One Direction.? no pewnie, że się pojawią. jakby mogli nie :). ale wszystko w swoim czasie, na razie nie chcę niczego zdradzać :)
Usuńpozdrawiam.! ;*
naoglądało się gwiezdnych wojen to wiesz :D mam troche zrytą banie... chociaż nie, ja mam bardzo zrytą banie xD ha, nie możesz zdradzić... podchodzisz mnie moim własnym sposobem :P ale nie pytam, sama się przekonam :)
Usuńkocham xoxoxo
@chocolate_tommo
http://country-life-1d.blogspot.com/
ha, no widzisz. kto mieczem wojuje, od miecza ginie :). tylko, ze masz tą przewagę, chcesz czekać, czyli najwyraźniej jesteś cierpliwa. a ja jestem niecierpliwcem... ;). także wiesz... :)
Usuńja? cierpliwa? no chyba nie :p ale wiesz, lubie jak jest ten dreszczyk emocji, że nie wiadomo co sie stanie i wgl :D bo jak już wszystko wiadomo to tak troche lipnie cnie?
Usuńkocham xoxoxo
@chocolate_tommo
co kto lubi. niby dreszczyk emocji jest ważny, ale jednak.. miło byłoby wiedzieć co się stanie. chociaż po części :)
UsuńUuuu, zapowiada się fantastycznie. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na jedyneczkę. :D
Buziaki. xx
dziękuję :)
UsuńŚwietne.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak na prolog to zaciekawiłaś mnie cholernie ^^
OdpowiedzUsuńTwoje umiejętności pisarskie..oddasz ? xD
Czekam na One Direction , ciekawe jak to będzie gdy ich tu wplączesz :)
pozdrawiam i czekam na next ♥
P.s
Chciałabym zaprosić na 1 rozdział mojego opowiadania na blogger : O Justinie Bieberze. Nie jest tam sławny, a jeżeli go nie lubisz to mam nadzieję, że zaobserwujesz i skomentujesz, jednocześnie się jakoś przekonując bo zależy mi na twojej opinii , każdy komentarz motywuje :) ♥
http://dirty-romance.blogspot.com/
oddam.? no nie wiem :). w sumie jestem do nich strasznie przywiązana... :). poza tym nie sądzę, żeby były Ci jakoś specjalnie potrzebne, bowiem właśnie się wzięłam za to opowiadanie o Justinie. a co, o nim to jeszcze nie czytałam :).
Usuńdziękuję za komentarz, jak mówiłaś, są strasznie motywujące :).
pozdrawiam ;*
Szczerze, to wpadłam tu przypadkiem... Nie wiem jak, nie wiem skąd :)
OdpowiedzUsuńAle muszę przyznać, że podoba mi się jak piszesz. Lekko, przyjemnie i bez błędów (oczywiście jakaś literówka się trafiła, ale tego nie da się uniknąć ;p)
Prolog zaciekawił mnie na tyle, że możesz być pewna, że zdobyłaś nową czytelniczkę :)
Lecę rzucić okiem na Twoje drugie opowiadanie, ale tam jest więcej do przeczytania, więc pewnie komentarz pojawi się w okolicach weekendu :)
Pozdrawiam :*
@natalia_gajo
http://if-this-is-love-then-love-is-not-easy.blogspot.com/
jak na mnie jedna literówka to i tak praktycznie brak błędów. dziękuję mojemu programowi do pisania za automatyczne poprawianie błędów, bo inaczej... masakra. ale nawet on czasem coś przeoczy.. :). dziękuję za zainteresowanie moją twórczością :). to dla mnie ogromnie ważne :).
Usuńpozdrawiam.! ;*